Czy można zatoczyć koło?

Ostatnie, mniej więcej, 365 dni to była gigantyczna praca nad rozsypywaniem, zbieraniem okruchów, oglądaniem ich i próbą złożenia na nowo. Wyobraź sobie schowaną w wełnianej czapce ceramiczną figurkę, którą ktoś zrzuca z 10 piętra. A teraz spróbuj całą zawartość czapki wysypać i ułożyć w taką samą figurkę.
Dla mnie ta droga jest naznaczona wydarzeniami, z którymi łączą mi się trzy lektury: „Co Ci się przydarzyło”, „Nie zaczęło się od ciebie” i „To nawet lepiej”, przeczytane w tej kolejności. Każda powodowała odnajdywanie kolejnych ceramicznych okruchów w wełnianej czapce.
Jeszcze miesiąc temu myślałam, że oto – figurka jest poskładana i wygląda nawet lepiej niż przed upadkiem. No niestety… wygląda inaczej, jest cała oblepiona klejem, ma rysy na szkliwie, mikrodziurki po brakujących kawalątkach. To fatalnie! Ile czasu jeszcze potrzebuję, żeby to oczyścić, upiększyć? Nie wiem? Może całe życie? Ktoś mądry powiedział, że praca nad sobą to jedyna pewna robota w życiu. I cóż, im dłużej chodzę po tym świecie, tym bardziej się z tym zgadzam. Jednak mam jeszcze jedno pytanie – a jak się skończy to będę piękna i bez skazy? I tu kolejne pytanie: a co to znaczy: piękna i bez skazy?
Nie chcę opisywać swojej historii – nie mam na to gotowości, za to pragnę pokazać co mogą
z nami, ze mną się udało, zrobić trzy „przypadkowo” spotkane książki.

Pierwsza, „Nie zaczęło się od Ciebie” – wspólny projekt Oprah Winfrey i Bruca D. Perriego, to niesamowita podróż po świecie traumy. Autorzy przeplatają swoje doświadczenie życiowe
i zawodowe, żeby pokazać czym jest trauma i co pomaga ją uleczyć, bądź chociaż ukoić.
Co mi dała ta książka? Świadomość jak różne „przydarzyło mi się” wpłynęło na tak jak wygląda moje życie, jakie decyzje podejmuję. Samo czytanie rozsypywało mnie jeszcze bardziej,
z przytoczonej wyżej czapki wypadały kolejne kawałeczki figurki i szukałam, gdzie jest ich miejsce. Czasami to były drobiazgi, które doskonale pamiętałam, jednak wcześniej nie nadawałam im znaczenia. To była ciężka przejażdżka. Jednak nie żałuję ani jednego zdania, które przeczytałam. Mam jedną radę dla kogoś, kto chciałby po nią sięgnąć – jeżeli masz wysoko wrażliwą naturę, jeżeli właśnie przerabiasz jakiś trudny temat, to czytaj ostrożnie. Może niech to będzie uzupełnienie terapii, miej jakieś zaplecze do przegadania, znalezienia ukojenia, wsparcia.

Następna, napisana przez Marka Wolynna „Nie zaczęło się od ciebie” to wyjaśnienie na czym polega trauma międzypokoleniowa. Nie ma tu jakiejś magii, cofania się w głębokim stanie hipnotycznym do czasów minionych – to pokazanie, że każde pokolenie, korzystając
z doświadczenia tego poprzedniego, przejmuje część jego zwyczajów, historii, zachowań, lęków, nadziei… Taka jest kolej rzeczy. To też uczy. Jestem z pokolenia, którego dziadkowie i babcie przeżywali II wojnę światową, których starsze rodzeństwo, rodzice byli świadkami, uczestnikami I wojny światowej i mimo, że nie wychowałam się w atmosferze „uważaj na wroga”, to coś tam jednak się zaszczepiło we mnie.
Jest taka anegdota, która pięknie obrazuje o co chodzi: wyobraź sobie, że zawsze przygotowując kotlety odkrawasz kawałek mięsa przed ułożeniem go na patelni – niby nic, ale pojawia się pytanie: dlaczego tak robisz? Pytasz swoją mamę, którzy nauczyła cię przygotowywać to danie „w ten konkretny sposób, a ona odpowiada, bo moja mama tak robiła, a co mówi babcia – miałam zbyt małą patelnię i kotlet się nie mieścił, dlatego musiałam go zmniejszyć. Dwa pokolenia później, na innej, może większej patelni, dalej robisz tak samo…
Jaki z tego wniosek – przyjrzyj się jak coś, co dziś jest ważne dla ciebie albo cię mocno uwiera, funkcjonowało w twojej rodzinie. Fakt, czasami nie mamy już kogo zapytać, może nawet nigdy nie mieliśmy tej okazji – to jednak spójrz na siebie bez oceny, za to uważnie.

Ostatnia książka, pt. „To nawet lepiej”, została napisana przez Joannę Chmurę. Autorkę poznałam dzięki jej podcastom, kursom, platformie „On my way”. Ujmuje mnie jej ciepło, spokój, wyważenie, ciekawy sposób formułowania myśli, przekazywania wiedzy. Ta książka jest dla mnie jak powieść, którą przeczytałam niemal jednym tchem. Uwiodła, ukoiła, smuciła, rozśmieszała. Podziwiam odwagę autorki w dzieleniu się doświadczeniem i ubieranie tego
w słowa.
Co tutaj znalazłam dla siebie – chyba przede wszystkim świadomość, żeby zauważać, co się
u mnie dzieje i czasami szukać rozwiązania, a czasami cierpliwie czekać aż los sam pokaże sens tego danego zdarzenia – bo oto chodzi w stwierdzeniu: to nawet lepiej. Szczególne były dla mnie wszystkie rozdziały, mimo to przytoczę tylko trzy: o marzeniach, relacjach i pieniądzach. Co z nich bym chciała przekazać dalej? W sprawie marzeń – to wreszcie na kursie u Joanny zrobiłam moją najpiękniejszą mapę marzeń (polecam kurs!) a tekst zwieńczył całość i dorzucił wskazówek. Co do relacji – teraz poczułam ich głęboką moc, także leczącą. A jeżeli chodzi
o pieniądze, to już wiem, że mogę znaleźć najlepszy dla mnie sposób na ich zarabianie, wydawanie, dzielenie się, czyli obcowanie z nimi.

Podsumowując – ostatnie 365 dni nie sprawiło, że zatoczyłam koło, że ułożyłam idealne puzzle
i już wszystko jest cudowne. Ten okrągły rok sprawił, że postawiłam moją odbudowywaną ceramiczną figurkę w widocznym miejscu, obok jest czapka, w której na pewno są jeszcze jakieś fragmenciki do odkrycia. Wiem, gdzie są braki, rysy i umiem się nad nimi pochylić
z delikatnością, odwagą i uważnością.
Zatoczenie koła to powrót do punktu wyjścia, teraz jestem gdzieś indziej, dalej, i nie chcę być tą samą, co w marcu 2023 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *