Zaufać sobie i wszechświatowi

Jeszcze ciepłe są moje wrażenia po przeczytaniu ostatnio wznowionej książki Gabrielle Bernstein pt. „Wszechświat cię wspiera. Uwierz w cuda”. Mam milion myśli i jednocześnie świadomość swoich osobistych pragnień. Przeczytałam tę książkę dla ciebie i dla innych osób, dla moich pacjentów i klientów. Testuję na sobie metody prezentowane w poradnikach, szukam w nich inspiracji do pracy psychodietetycznej i coachingowej oraz szukam odpowiedzi na swoje pytania.

To bardzo trudna lektura – tu nie ma zdań: wszystko będzie dobrze, nie martw się – tu jest propozycja ciężkiej pracy ze sobą – jeżeli zależy nam na spełnianiu marzeń, życiu dobrym życiem, odstawieniu lęku jako epicentrum życia.

Dziwnym i może mało naturalnym jest bardzo czegoś pragnąć i jednocześnie dla otrzymania tego odpuścić. Trzeba mieć ogromną siłę i wiarę we wszechświat, w Boga, w samego siebie, żeby się odważyć na taki krok.

Najważniejsze przesłania od Gabby to:
1. cuda są naturalne,
2. warto dobrze bawić się
3. w opozycji do miłości jest lęk
4. miej marzenia i zawierz wszechświatowi, że spełni je w najlepszej dla ciebie formie i czasie
5. przeszkody i blokady są okazjami do pracy i zmiany, do budowania dobrych nawyków a nie ulegania starym, destrukcyjnym wzorcom postępowania i myślenia.

Co do samej konstrukcji książki, to może być ona kursem – realizowaniem wskazówek
z kolejnych rozdziałów, gdzie przytaczane są historie konkretnych osób, które Gabby spotkała
w swojej pracy oraz jej własne. Na końcu jest podsumowanie. Myślę, że można wracać do poszczególnych rozdziałów w miarę potrzeby chwili – a przynajmniej ja tak zamierzam postępować.

Książkę mam chyba miesiąc i dopiero niedawno zabrałam się do poważnego jej czytania – chyba ktoś nade mną czuwał, bo akurat drugiego dnia lektury przyszła do mnie gigantyczna przeszkoda w dalszym rozwoju. Stoję teraz przez skierowaniem swojego gniewu w stronę produktywną dla siebie i innych, podjęciem decyzji co dalej – czy się zatrzymać, pozwolić wszechświatowi zesłać dla mnie idealne rozwiązanie. A może puścić pytanie, czy może jest to dla mnie okazja, przestrzeń, której potrzebuję na inne marzenia.

Podzielę się dlaczego dla mnie realizacja wskazówek autorki jest trudna. Mam gigantyczne poczucie presji czasu – mimo pracy nad tym, że to co ma przyjść to i tak przyjdzie to nadal mój problem. Tam gdzie realizacja jakiegoś zadania, planu jest głównie w moich rękach – umiem wziąć odpowiedzialność i działać, a tam gdzie „do tanga trzeba dwojga” spinam się jak agrafka
i wściekam na uczestników parkietu, że gubią kroki, nie chcą tańczyć…

A na koniec chcę przytoczyć ciekawy cytat z ostatniego rozdziału: „Bardzo często jednak mam do czynienia z osobami świadomymi duchowo, które jednocześnie są zupełnie nieświadome tego, co się dzieje na świecie, a nawet jeśli zdają sobie z tego sprawę (bo oglądają wiadomości
i czytają gazety), to są obojętni wobec tych problemów. Nie ma dla mnie nic bardziej przykrego, jak uduchowieni ludzie, którzy dystansują się od otaczającego ich świata.(…) Ta świadomość inspiruje nas do wypowiadania się w ważnych kwestiach i modlenia się za tych, którzy tego potrzebują, a także łączy nas ze wszystkimi istotami na świecie, które nie mają takich przywilejów jak my, oraz przypomina nam o wdzięczności, radości i życzliwości.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *