Moje lektury

Ostatnio jedna Koleżanka zapytała mnie o książki, które czytam, co mogłabym jej polecić. Okazało się, że jest to całkiem trudne pytanie, bo nie wiem.
Przeczytałam ich trochę i jeszcze cała masa przede mną. Jak spotkam się z tematem, autorem, który mi pasuje, coś mi daje, szukam dalej. Tak było z Dagmarą Skalską, z Osho… Po niedawnym przeczytaniu „Człowieka w poszukiwaniu sensu” Viktora E. Frankla mam już następną w kolejce.

Są takie książki, których boję się przeczytać. Tak! Bo to jest tak, mam w głowie dużo różnych myśli, mam w sercu mnóstwo uczuć, mam w ciele wiele zapisanych historii. I teraz jeżeli zagłębiam się w mój trudny temat to wytrącam się ze swojej strefy komfortu. I zaczyna się ciężka praca, której albo chcę się podjąć, albo nie.

Szukam też książek z polecenia. W tekście o czytaniu Dagmary pisałam o moim spotkaniu
z Lamą Ole Nydahl. Czasami w „podręcznikowych” pozycjach trafiam na swoje perełki, Jenny Rogers w „Coaching” pisała o Viktorze Franklu. Powoli przygotowuję się do prac Alexandra Lowena twórcy bioenergetyki, o którym ktoś mi opowiadał.

Moja własna przygoda z rozwojem osobistym zaczęła się od Wayne W. Dyer „Pokochaj siebie”. Początek był ciężkim zmaganiem, ciężką pracą – jednak zasiał ziarenko i ono teraz kiełkuje.
Na czym polega ta praca – otóż w tej konkretnej książce po raz pierwszy spotkałam się z totalnie innym podejściem do siebie, ja się kłóciłam z autorem, uważałam, że pisze brednie i banialuki. Pożyczyłam ją kiedyś pewnej koleżance, ostrzegając, i nie dała rady.

Lubię też książki, które się łatwo czyta, które są delikatne. Taką była „Pełnia życia” Agnieszki Maciąg. Dzięki tej autorce zaczęłam chodzić wcześniej spać i generalnie spać regularnie, bez wieczornych drzemek na kanapie. Zauważyłam, że jak jestem pod kołdrą ok. 22 to do 5 rano wypocznę na tyle, żeby funkcjonować cały dzień. Jestem ogromnie ciekawa jej najnowszej
pt. „Słowa mocy”.
Reasumując, każdego tych autorów mogę polecić, jednak nie mam pojęcia co komu przypadnie do gustu. Czasami może trzeba się zmusić do lektury, czasami zatrzymać i pooglądać – co się ze mną dzieje, dlaczego tak się dzieje, po co chcę nad czymś się pochylić. Tak sobie teraz myślę, że cokolwiek czytamy, jeżeli robimy to uważnie to dużo zyskujemy

Jeden komentarz do “Moje lektury

  1. Natalia

    To chyba ja zapytałam 🙂 Daniela polecam „Słowa mocy” Agnieszki Maciąg. Czytam po kawałku, skłania mnie do refleksji i pracy nad sobą. Tak jak napisałaś rozwój osobisty, wysłuchanie się w siebie to ogrom pracy, ale bardzo się opłaca… stać się człowiekiem świadomym, celebrującym życie, pochodzącym z dystansem do tego na co nie ma wpływu, a przede wszystkim kochajacym/lubiącym siebie….
    Pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz

Skomentuj Natalia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *